Jestem ogromną fanką wszelakich owoców w cukrze i winie, prosto z patelni. Dzisiaj u mnie w lodówce chłodziło się tylko malibu, wina brak. Postanowiłam zaryzykować i sprawdzić jak będą smakować maliny z malibu. OBŁĘDNIE! Tylko tyle mogę powiedzieć, jeżeli jeszcze tego nie próbowałeś, to leć do kuchni i postaw patelnie na gaz. Reszta to już tylko kilka minut cierpliwości, ważne aby powstrzymać się przed wkładaniem gorącego do buzi. Ja niestety się poparzyłam!
Nie wiem czy wam opowiadałam, ale w związku z powrotem do szkoły mam dosłownie falę lenistwa. Tak więc ciasto na croissanty jest kupione, ale wciąż dobre.
Dzisiejsze zdjęcie, również idealne nie jest. Za to ma przedstawiać, pyszne śniadanie o poranku, kiedy to słońce z zazdrością spogląda na nasz posiłek. Jak zwykle przesadzam, ale spróbować warto.
Obiecuję!
Składniki:
- 1 całe zapakowane, schłodzone ciasto francuskie
- garść malin
- 2 łyżki malibu
- łyżka cukru muscovado
- 1/4 szklanki śmietanki 30%
- 2 łyżeczki cukru pudru
Przygotowanie:
- Piekarnik nagrzać do 220 stopni, ciasto rozłożyć i po środku, wzdłuż, przekroić na pół. Powstaną nam dwie połówki, lewą zaczynamy kroić od górnego lewego rogu i tak na ukos, aż do prawego. Analogiczne postępujemy z drugą stroną. Powstaną nam 4 trójkąty, które zwijamy a następnie kładziemy na papier do pieczenia. Rogi zawijamy do środka, podobnie jak przy rogalikach. Pieczemy przez 20 minut, do zarumienienia.
- Maliny myjemy i wkładamy do garnuszka, zalewamy malibu i dodajemy cukier. Smażymy przez 10 minut, do powstania syropu. Ja starałam się, skończyć gotowanie przed rozpadnięciem się malin.
- Śmietankę ubijamy z cukrem pudrem, musi być bardzo dobrze ubita.
- Podajemy wszystko razem na talerzu i w chwilę mamy piękne i pyszne śniadanie!
ii zapomniałabym o czymś jeszcze:
Moja Luna
Jak zawsze świetnie! :) I kochana, mała Luna! :) A ja od jutra też będę miała małego towarzysza, nawet jeszcze mniejszego - chomiczka! :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia:), mojej córce bardzo się podoba Luna. I bardzo, bardzo dziękuję za nominację:),
OdpowiedzUsuńfajna kicia, i niezłe śniadanko! palce lizac ;) i te maliny z malibu muszą smakować obłędnie!
OdpowiedzUsuńw ogrodku mnostwo malin, w lodowce i u mnie malibu, ktore uwielbiam! kusisz, kusisz!
OdpowiedzUsuńkocham to zdjęcie, jak dla mnie jest idealne, jak i sam pomysł na śniadanie <3 nigdy nie bawiłam się jeszcze z ciastem francuskim, czas to zmienić
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz to zmienić! :)
OdpowiedzUsuńRogalik rogalikiem (nawiasem mówiąc, francuskie kafejki chyba zabijałyby się o to, dla której miałabyś przyrządzać takie cuda :), ale ta kicia - cudowna! To jestem z najpiękniejszych kociaków, jakie widziałam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę dziękuję za tak miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie ten sos mnie tak zniewala!
OdpowiedzUsuńhm, rozumiem. ale trzymam kciuki za Ciebie i walkę. uda Ci się! mi się udało. niestety, nie miałam żadnego wsparcia. wracałm do "normalności" tak długo, gdyż w samotności. i udało mi się, samodzielnie przezwyciężyłam chorobę.
a teraz mam 10 kilo więcej i jestem szczęśliwą kuchareczką.
dopiero teraz widzę, ile życia straciłam.
przez zaburzenia straciłam też najważniejszego mężczyznę (już mężczyzna, ma 21 lat) życia..
oż, w mordę!
OdpowiedzUsuńależ rozkosz.