Nie napisałam wczoraj nic. Po pierwsze nie było prądu, po drugie dowiedziałam się, że mam stawić się na Policję. No więc wstawiłam się dzisiaj, po godzinie czekania na przesłuchanie z nową rana od drapania na dłoni przyjęli mnie. Standard, pytania o ojca. Dałam radę choć raz prawie się popłakałam. Potem szybko lekarz i okazało się nie tak szybko. Moja lekarka przerażona nową raną i przesłuchaniem od razu stwierdziła, ze w czerwcu mam założyć podanie o indywidualne na kolejny rok. Nie wrócę już do szkoły a leczenie wciąż jest nie pewne. Teraz jeszcze się okazuje, że chyba będę mieć wspólnie z bratem. Jestem roztrzęsiona ze spuchniętą dłonią (serio tego nie czułam? No tak mdlałam ze stresu) chciałabym się schować. Nie mówiąc, że aby sobie ulżyć kupiłam paczkę ciastek. Połowa zjedzona, drugą połowę omijam ale jestem na tyle silna, że się tym nie przejmę. Są teraz ważniejsze rzeczy...
Chcę się odstresować, więc zaraz będzie dzisiejsza potrawa do tego konkursowa. Zobaczymy. Przez wczorajszą awarię prądu straciłam wiele zdjęć, które musiałam obrabiać jeszcze raz i dokumentów do szkoły. Więc też wczorajszy wpis był późno. Przepraszam, że dzisiejszy post jest mniej opowiadaniowy.
Biedna... Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuń