środa, 30 maja 2012

Zupa szparagowa z rydzami i warsztaty kulinarne

Na samym początku pragnę was przeprosić. Wybierając się już do auta, zapomniałam wziąć aparatu i podróż zaczęłam bez niego. Nie mogłam przez to zachować dla was ani jednej chwili i potrawy ale postaram się to opowiedzieć. Dodatkowo przyrządziłam z małą modyfikacją jedna zupę z warsztatów.


Moja podróż zaczęła się w piątek wieczorem, kiedy to dojechałam na Dworzec Główny we Wrocławiu z zamiarem znalezienia mojego pociągu nocnego. Od razu muszę zaznaczyć, że dworzec to wstyd i hańba dla naszego narodu w związku ze zbliżającym się Euro. Tablice nie działają, brudno i w trakcie pseudo remontu. Za to pociąg nocny był już zacniejszy, czekała na mnie moja kuszetka i prześcieradło. Z ręką na sercu przyznaje, że podróż trwała godzinkę i już znalazłam sie w stolicy. Do hostelu dotarłam dzięki mojej mapce, chociaż wielkie zdziwienie ukazało się na mojej twarzy, kiedy to się okazało, że hostel jest pod numerem 10/127 a nie odwrotnie. No cóż Warszawa... 
Stwierdzając, że zostało mi jeszcze dużo czasu do godziny piętnastej wybrałam się na spacer do Łazienek, pięknie i cudownie wyglądał: pawie, kaczki i kaczuszki skaczące z drzew, wiewiórki, które pragną Twojego jedzenia i nawet komary, które całą zgrają rzucą się na Twoją kostkę. 
Oczywiście pomyślałam, że umyję się wieczorem i tylko odświeżona wybrałam się na warsztaty, dosyć się przeraziłam widząc kamery i lampy, jeszcze więcej lamp. Zakładam, ze przy mojej bladej skórze, wyglądam na co najmniej chorą ale przynajmniej wystąpię w telewizji. Poznałam już na początku przemiłą Panią, która poprosiła mnie o przedstawienie się, zrozumiałam wtedy, że chyba naprawdę udało mi się coś osiągnąć. 


Zajęłyśmy miejsca i poznałyśmy osobę z którą prowadzone będą warsztaty:
właściciela restauracji (trochę też celebrytę) Karola Okrasę
oraz 
przemiłego szefa kuchni Marcina Budynka.

Zaczęła się degustacja:
zupa rybna z halibuta, krem ze szparagów, zupa z młodej kapusty, rosół królewski, flaczki cielęce z krewetkami, krem z porów i kalarepy, pomidorowa z imbirem.

Prawdziwy zawrót głowy, najlepsza według mnie była zupa rybna i szparagowa. Następnie podano nam lunch, łososia (pieczonego w 50 stopniach przez co białko nie jest do końca ścięte) z burakami i płatkami soli, kiełkami rzodkwi oraz kaszą gryczaną z kolendrą i suszonym ogórkiem kiszonym (!), szparagiem i sosem holenderskim. Suszony ogórek był zadziwiający, ach ta moda na kuchnię molekularną. 


I teraz moja ulubiona część niespodzianka: zaserwowano nam deser, mianowicie mus czekoladowy. Ale to jaki! A była to pianka czekoladowa z płatkami soli, ostrą papryką i pianką kokosową oraz konfiturą z czerwonej porzeczki. Musze przyznać istny majstersztyk! W tym momencie pokochałam Karola Okrasę, zaprosił mnie do swojej restauracji i serwuje takie niebiańskie danie. Do tego jest miły, dowcipny i stara się dokładnie opisać potrawy, na czym najbardziej mi zależy.


Tak moje spotkanie się zakończyło, z najedzonym żołądkiem, uśmiechem na twarzy, głową pełna wiedzy i pomysłów. Leciałam do hostelu się przespać, nie mogłam doczekać się następnego dnia.


Rano po pewnych trudach nocy dotarłam do Centrum Techniki Kulinarnej, istnego marzenia, było to studio kulinarne. Przy stole z poczęstunkiem, czekał na mnie pan, który obwiązał mnie fartuszkiem (tak mocno, że nie mogłam oddychać i do tego nagle zdałam sobie sprawę, że wyglądam jak w sukience a moja talia zrobiła się idealna) i zaczęła się bajka. W mojej 2-osobowej grupie była jeszcze Magda, 2 lata starsza i razem stanowiłyśmy najmłodsze kobiety na warsztatach. Za to idealnie sobie radziłyśmy razem! Zgrałyśmy się i wszystkie zupy wyszły nam perfekcyjnie.


Kiedy pan Marcin tłumaczył nam przepisy, nagrywano wtedy materiał telewizyjny. Następnie starałyśmy się odwzorować zupę nawet lepiej. Czas mijał wyjątkowo szybko, nogi trochę pobolewały a ziemniaki i pory kroiły się coraz lepiej. Nauczyłam się, bardzo wiele chociażby serwowania. Niestety czas dobiegał końca a ja o 17:30 miałam pociąg powrotny do domu. Musiałam wyjść trochę wcześniej, ale zdążyłam z innymi krzyczeć do kamery "Polska Gotuje", przynajmniej mam pewność, że jak mnie wytną to chociaż tam się pojawię. 


Zupa Szparagowa z rydzami


Składniki:
  • rosół z kury 1l
  • szparagi białe 250g
  • jedna cebula
  • por 100g
  • garść rukoli 
  • oliwa z oliwek 60ml
  • płatki migdałów 40g
  • grzyby rydze 100g
  • masło 40g
  • olej
  • liść laurowy, pieprz biały, ziele angielskie, sól morska
  • śmietana 30% 60ml

Przygotowanie:
  • Szparagi dokładnie umyć i obrać, odciąć główki na wysokości 4-5 cm. Pozostałą część tniemy na kawałki ok. 1 cm. Cebulę i por obieramy, kroimy w kostkę w raz ze szparagami smażymy na oleju z masłem ok. 10 min. 
  • Następnie zalewamy warzywa rosołem (ja posiadam zamrożony wywar właśnie na takie okazje, po prostu chwilę wcześniej go rozmrażam, nie lubię używać kostek rosołowych). Dodajemy przyprawy i gotujemy 20 min. Teraz należy ziele angielskie i liść laurowy wyciągnąć i dodać śmietankę.
  • Zupę przetrzeć blenderem lub w mikserze do uzyskania kremy.
  • Grzyby należy pociąć w drobną kostkę i smażyć ok. 5 min, doprawiając solą i pieprzem. 
  • Płatki migdałów najlepiej uprażyć na suchej patelni i następnie zmiksować z rukolą, oliwą i przyprawami. 
  • Krem podajemy w głębokim talerzy, na środku układamy grzyby i dekorujemy pesto z rukoli.









4 komentarze:

  1. myślę, że takie warsztaty to wspaniała przygoda - niesamowicie Ci zazdroszczę. :D ah, no i teraz będziesz już super pro high level w przygotowywaniu zup...i zapewne nie tylko. :)

    zupka prezentuje się niezwykle apetycznie, te zielone esy-floresy są uroczym powiewem artyzmu na talerzu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna zupa, ale faktycznie, trochę szkoda, że nie ma zdjęć z warsztatów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie będzie można obejrzeć program i kiedy?
    Gratuluję raz jeszcze! Super!
    A zupa piękna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za to że tu jesteś :)