czwartek, 22 listopada 2012

Przeciw Bestialskiemu Traktowaniu Konsumenta!

Ostatnio bardzo razi mnie, jak restauracje traktują swoich Gości! Jestem wręcz zbulwersowana. Źle przygotowane mięso, surowa bułka w środku, parę przykładów, jakie wczoraj spotkały mnie w popularnej sieci Sphinx. Ale zanim zacznę moją historię, zastanawiam się: Dlaczego Polacy nie zgłaszają do reklamacji swoich dań? W sumie łatwo się domyśleć, można dostać łatkę "trudnego klienta". Ale z drugiej strony, czy warto być oszukiwanym?

Wybrałam się z moją mamą na zakupy, bardzo lubię raz na jakiś czas zaopatrzyć się w "Almie" z powodu produktów, które mają najwyższą jakość i nie są do dostania nigdzie indziej. Niestety sklep znajduje się około 50km od mojego miejsca zamieszkania, więc specjalnie wybieram się i załatwiam inne sprawunki przy okazji. Tym razem dojechałam wraz z mamą dokładnie w porze obiadowej. W brzuchu burzy. Gdzie zjeść? Jest to area typowo handlowa bez dobrych restauracji. Moja mama ma ochotę na smacznego steka. Wybieramy, więc Sphinx. Ja zamówiłam pierś z kurczaka w warzywami i tutaj muszę coś zaznaczyć. Mój posiłek był bardzo dobrze przyrządzony, poza bułką, która miała surowe ciasto w środku. 

Niestety moja mama zamówiła "Stek po Amerykańsku" - 41.90 zł (muszę zaznaczyć cenę, bo niska jednak nie jest). W menu dobre zdjęcie z soczystym stekiem w środku kompozycji. Moja mama zamawiając mięso zaznaczyła, żeby kelner polecił jej najlepszą pozycję. 

Przyszło zamówienie, ja pochłonęłam już połowę kurczaka a moja mama bardzo męczy się z przekrojeniem mięsa. Po chwili się poddaje i oznajmia mi:
"Myślałam, że to mięso jest po prostu twarde, ale niestety jest jak podeszwa! Nie da się tego zjeść."

Faktycznie nie wyglądało apetycznie, suche i twarde. Nie myśląc długo, oznajmiłam, że powinniśmy je zwrócić, bo nie można za coś takiego płacić. Przerażony kelner, oznajmił nam, że NIKT nigdy nie narzekał ani nie robił reklamacji w tym lokalu. Dodał, że nie wie, o co nam chodzi, ale poda drugi stek. Mój talerz został opróżniony, cierpliwie czekałam na moją mamę, w naszej ulubionej restauracji w Pałacu za tę cenę, zjadłybyśmy naprawdę pięknie podany i perfekcyjny posiłek.

Przyniesiono nam danie, wyglądało dużo lepiej. Mięso soczyste, ale około 8 cm grubości. Moja pierś nie była tak gruba. Bardzo mnie to zmartwiło, ale przecież mogli wcześniej je marynować i po usmażeniu wstawić do piekarnika. Naiwna...

Mięso w środku było surowe, nie dało się go nawet ukroić. Patrząc na załamaną minę mojej mamy, poprosiłam żeby mi oddała do spróbowania. Nie chciałam, aby uznano ją za namolnego klienta. Niestety mięsa nie dało się przełknąć nawet, żujące, twarde i wciąż czuję to okropne uczucie. Oddałyśmy mięso, niestety personel bardzo się zestresował i wpadł w panikę. Zrobiło się małe zamieszanie, choć jedyną osobą, która głównie się odzywała był właśnie Kelner! Chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce, zapłaciłyśmy cały rachunek i wybrałyśmy się do Almy, aby zrobić zakupy na kolację i w końcu w spokoju dobrze zjeść.

Niestety, wciąż uważam, że poziom Polskiej Gastronomi (poza paroma wyjątkami) nie jest rewelacyjny. 





1 komentarz:

  1. rzeczywiście przykre doświadczenia..
    ja generalnie nie wiem za co Sphinx się tak ceni;/
    przecież to zwykła sieciówka jak każda inna, tylko stylizuje się na dobry lokal.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za to że tu jesteś :)