poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Domowy chrzan

Ostatnio w ręce wpadła mi książka "Śląska kucharka doskonała", większość przepisów jest uboga ale znalazły się naprawdę ciekawe. Pod przepisem zrobię małą recenzję książki. Przygotowałam dzisiaj chrzan, zmielenie go niesamowicie przeczyściło mi zatoki, dodatkowo głowa przestała mnie boleć. Niesamowite. Całość robi się bardzo szybko i nawet przyjemnie. Smak jest delikatny, bardzo w moim stylu najpierw łagodny a po chwili czuć chrzanową ostrość. Bardzo nie lubię chrzanów palących w gardło tak więc ten został moim ulubionym.
Przepis podam trochę zmieniony.

Składniki, 1 słoik:
  • Korzeń chrzanu
  • Żółtko (ugotowane na twardo)
  • 4 łyżki śmietany
  • niecałe łyżeczki: octu, cukru i soli





Przygotowanie:

  • Chrzan dokładnie umyć i obrać. Pokroić na małe kawałki i w mikserze wrzucać na wirujące noże. 
  • Jajko ugotować na twardo, ostudzić i oddzielić żółto.


  • Chrzan przesypać do miseczki (uwaga na intensywny zapach) i utrzeć wraz z śmietaną, żółtkiem. Następnie dodać sól, cukier i ocet do smaku. 




Recenzja

Książka "Śląska kucharka doskonała" została wydana 1990 roku. Przepisy zebrała Elżbieta Łabońska, z książek, pamiętników polskich na przestrzeni wieków. Mieszając przepisy z XVI z tymi z XIX. Bardzo ciekawie napisana, głównie figurują w książce dania proste z czasów biedy. Rozdziały zrobione są dosyć wyjątkowo: (moja skrócona wersja)
1. Opis śląskiej kuchni, spiżarni.
2. "Kuchnia na beztydzień"
3. " Kuchnia na niedziela"
4. "W okresie postu i na przednówku"
5. "Święta"
6. "Roztomajte inksze uroczystości i spotkania"
7. "Uroczystości familijne"

Stare przepisy pisane są językiem oryginalnym. Bardzo zaskoczyło mnie to, że niektóre desery stały się w Polsce modne dopiero teraz np. makaroniki mimo, że znane były dużo wcześniej. Przepis jest identyczny jak ten francuski, jako dziecko nigdy nie widziałam ich w Polsce. Książka jest bardzo ciekawa i idealna dla miłośników kuchni "vintage". Bardzo dobrze nadaje się na polskie realia, większość składników jest ogólnie dostępna. Kawałek przepisu według starej receptury:
Śledzie marynowane (stara receptura)
"Moczy się śledzie przez dwa dni, każdego dnia w świeżej wodzie. Zawieszone ogonami u kija, schną jeden dzień na słońcu. Potem muszą być w rondlu na maśle pieczone. Na dno dosyć wysokiego garnka kładzie się liście bobkowe, rozmaryn, goździki, całe ziarnka pieprzu, talerzyki z cytryny i skórki cytrynowe, a kto chce i cokolwiek czosnku. Założywszy tę warstwę pieczonymi śledziami, przekłada się zaś mianowany przyprawy itd., aż garnek będzie napełniony. Na koniec nalewa się winnego octu, a po kilku dniach można mieć nader smaczne śledzie."

5 komentarzy:

  1. fajnie nazwałaś - dla miłośników kuchni "vintage". ;) i fajne są te śląskie nazwy!

    OdpowiedzUsuń
  2. O tej ksiazce cos slyszalam, ale nigdy nie mialam okazji przejrzec, nad czym ubolewam. Podobno domowy chrzan jest ostrzejszy niz kupny. Na pewno zrobienie go daje wiecej satysfakcji niz wypad do sklepu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kaj ty prawisz :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Le pycha:D już jadłem XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tylko zacznie mi się migrena zabiorę się za Twój przepis:) Super recenzją książki. Chce ją!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za to że tu jesteś :)