niedziela, 6 maja 2012

Dlaczego nie chodzę do szkoły

Wróciłam ze szpitala obolała i spuchnięta. Nie miałam siły się ruszać i wciąż tylko jedzenie w głowie. Tuż po  wyjściu ze najadłam się batoników ze stacji, w domu doszło jeszcze więcej. Pogorszyło mi się, szpital wszystko pogorszył. Moje ciało spuchło jak bańka, popękało. Nie mogłam na nie patrzeć w lustrze, wydawało mi się obrzydliwe. Faszerowałam się lekami aby nic nie czuć, moja wątroba krzyczała o pomoc. Straciłam nad tym kontrolę i pochłonęło mnie to. Rytuał jedzenia i postu stał się moim światem pochłonął wszystko inne.

Usłyszałam, że muszę iść na lekcje dzień po wyjściu. Serce mi stanęło z przerażenia, przecież nie mogłam w takim stanie wyjść z domu. Nie mogłam w takim stanie nawet podejść do lustra, nie było już śladu mojego pięknego płaskiego brzucha z przed choroby. Sama siebie oszpeciłam. Rano wywleczono mnie z łóżka, wchodząc do szkoły próbowałam zlać się ze ścianą,  zostałam na jedną lekcję cały czas zastanawiając się co ja tutaj robię. Przecież zaraz rozpadnę się na kawałki z bólu a oni każą mi się uczyć, wyszłam. Podążyłam w stronę domu mojej mamy, miała przepustkę ze szpitala na 3 dni. Z bólu ledwo się ruszałam, krótki odcinek drogi przeszłam prawie już leżąc na ziemi...

Widziałam jak wyraz twarzy mojej mamy się radykalnie zmienia, kiedy się na mnie patrzy. Nie wiedziała co robić, cierpiała razem ze mną. Ciepłe okłady tylko czasowo pomogły, wciąż wszystko mnie bolało a ja musiałam wrócić do domu. Musiałam coś zrobić, nie byłam wstanie uczyć się teraz. Potrzebowałam pomocy, nie chciałam zatracać się w otchłani.

***

Moje ciało od tamtej pory bardzo się zmieniło i podąża coraz bardziej do optymalnego stanu.
Czasem wciąż boję się wyjść z domu, jakby czekało na mnie tam coś przerażającego. Coś co pragnie mnie skrzywdzić, nie zawsze udaje mi się wygrać bitwę...


1 komentarz:

  1. jej...to musiało być dla Ciebie naprawdę bardzo trudne, chyba nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić.

    Mam nadzieję jednak, że to nauczanie indywidualne jest Ci pomocne i ułatwia powrót ku zdrowiu...


    co do sernika - znam to. :D ale mam na to sposób - uprzednio dzielę go sobie na równe porcyjki i wydzielam sobie po jednej. :D jak jest już tak uporządkowane - to łatwiej z kontrolą. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za to że tu jesteś :)