Wiem o tym, że powoli obala się mit o tym, że najlepiej schudnie się na głodówce. Ale niestety nie wśród kobiet, tym bardziej młodych. Bez liku powstają nowe diety z ograniczeniami spożywanych produktów, blogi pro-ana i pamiętniki odchudzające.
Sama wciąż nie jestem zadowolona ze swojej sylwetki, ale mam świadomość, że mój stan nie pozwala mi jeszcze na wielkie zmiany. Zaczęłam od tych drobnych, ale do tego zaraz wrócę.
Dzisiaj głównie chodzi mi o to, że wiele osób, młodych dziewczyn zaczyna drastycznie ograniczać jedzenie. Nie spożywa prawie nic przez co myśli intensywnie o pokusach, które są na każdym kroku. Czekolada staje się naszym wrogiem ale marzymy o niej. Sama w trakcie choroby miałam koszmary z goniącym jedzeniem, albo dobrym też przykładem jest koniec filmu "Czekolada", kiedy to bardzo wierzący człowiek podczas postu za bardzo się ogranicza i na końcu pożera, niszczy całą czekoladową wystawę. Dlatego tak ważne jest aby nie przechodzić na głodówki, warto jeść ale po prostu mniej. Zmniejszać te posiłki, ewentualnie po prostu rozkładać proporcje: na śniadanie zjem więcej ale na kolację już tylko przekąskę.
Metoda nie jedzenia tydzień i obżerania się przez kolejne nigdy nie zdaje egzaminu, a kilogramy wrócą momentalnie.
Oczywiście, mówi to chora osoba z zaburzeniami odżywiania...
Mimo to uważam, że skoro ja widzę takie rzeczy i coraz bardziej staram się ich trzymać to chyba naprawdę warto to przemyśleć. W końcu to nasze zdrowie jest najważniejsze.
A najlepsza dieta jest taka:
70% zdrowego
20% niezdrowego
10% ćwiczeń
(na obrazku: marchewki, por i jagody)
Nie gwarantuje nam pięknej sylwetki w tydzień ale na pewno zagwarantuje nam szczęście i kontrolę nad naszym życiem wraz z brakiem ograniczeń. Moim niesamowitym odkryciem był moment kiedy z całą szafką słodyczy zdecydowałam się wybrać marchewkę, bo po prostu miałam ochotę. Moja mała rewolucja życia, nie daje sobie konkretnego czasu, początku i końca. Prędzej po prostu chce być dobra dla swojego ciała i żyć z nim w harmonii.
Brakowało mi takiego posta. Zgadzam się na 100% i podpisuję pod Twoimi słowami. Pozdrów Lunę :)
OdpowiedzUsuńPopieram całkowicie:-D
OdpowiedzUsuńDzięki za ta notke! sama przechodziłam a może dalej przechodzę? przez zaburzenia odżywiania...ciągłe diety nieźle mącą w głowie!!! Od roku to zmieniam i jestem dumna, bo w końcu nauczyłam się układać zdrowe posiłki.
OdpowiedzUsuńDo mnie dopiero jakiś czas temu dotarło, że mając 64kg mięsni wygląda się lepiej niż mając 55 kg tłuszczu :-)