W piątek już po raz drugi wybrałam się pociągiem nocnym do warszawy pojmować wiedzę i zgłębiać tajniki kulinarne. Kolejny raz wróciłam zmęczona ale szczęśliwa z łutem szczęścia i pechowych przygód. Standardowo zakupiłam bilet na tanią kuszetkę do stolicy i tym razem nie znalazłam ulgi szkolnej więc zakupiłam studencką, co niestety narobiło mi kłopotów. Okazało się, że musiałam dopłacić ok. 9 zł do drugiego biletu i tak też zrobiłam za pierwszym razem. Bardzo mili panowie powiadomili mnie, że mam złą ulgę, a ja w swoim roztrzepaniu pogawędziłam z nimi chwilę, niechcący robiąc z siebie rudą blondynkę ale nie o tym. Wręczyli mi bilet z poprawką i spałam dalej, dodam, że w drodze powrotnej już bardzo nie miła pani konduktor (szkoda, że nie zapamiętałam jej imienia, mogłabym ją zgnębić w internecie) poinformowała mnie, że mam zły bilet, o czym dobrze wiedziałam i nawet próbowałam go zmienić w kasie ale niestety nie dało się, przez co muszę zapłacić równowartość całej miejscówki plus karę i różnicę. Bardzo mnie to zdenerwowało i niestety podróż powrotna była dla mnie już nieprzyjemna.
Wracając do warsztatów, kiedy ulokowałam się w schronisku i zwiedziłam stare miasto, przyszedł czas na przejście się do restauracji
"Smaki Warszawy"
na ulicy Żurawia
Gdzie szefem kuchni jest Kamil Kosnowski, bardzo miły szef kuchni, czasami nieśmiały z typowym wyglądem "warszawki", ale wiele można było się od niego nauczyć i chętnie pomagał przy stanowiskach oraz uczył. Zjedliśmy tam przystawki, które na drugi dzień mieliśmy sami przyrządzić.
Menu:
- Bliny z łososiem i kawiorem
- Roladki z łososia, pieczonej papryki i twarożku ziołowego
- Szparagi z szynką parmeńską i sosem holenderskim
- Bryndza z karmelizowanym jabłkiem i buraczkami
- Kozi ser w panierce z pestek słonecznika z sosem z czarnych porzeczek na rukoli
- Łosoś pieczony z grzybową krustą
- Wątróbka z sosem malinowym na sałacie
- Tatar z łososia i truskawek z zielonym i czerwonym pieprzem oraz miętą
Najbardziej smakowała mi wątróbka i nie powiem na drugi dzień również. Kozi ser niestety moim zdaniem, nie był za dobrze przyrządzony i smakował mi kwasem żołądkowym, wspomnę, iż na drugi dzień w mojej wersji wcale tak nie było.
Wieczorem odbywał się mecz Polska-Czechy, więc zostałam w schronisku aby mój mężczyzna nie pomyślał, że jestem aż tak zapatrzona w gotowanie. I mecz oglądałam... jednym okiem patrząc w książkę a drugim w maksymalnie wyciszony telewizor, czasem spoglądając na wynik. Przynajmniej przeżyłam go bezstresowo, z porównaniem do innych.
Na drugi dzień stawiłam się w Centrum Techniki Kulinarnej, dobrze się domyśliłam aby nie jeść śniadania, ponieważ poczęstunek w postaci świeżych owoców i wody całkowicie mnie zadowolił i naładował energią na kulinarną ucztę.
Studio było pełne produktów, które ufundowali sponsorzy i wszyscy od razu garneli się do pracy.
Mój ulubiony szef kuchni Marcin Budynek pokazywał nam jak przyrządzić daną przystawkę i zdradzał nam swoje kulinarne sztuczki oraz potajemnie reklamował wodę Augustowiankę, nie powiem zacna i do tego za darmo. Materiał w niedługim czasie pojawi się na TVP 2 w pytaniu na śniadanie.
Przyrządziłam 8 wspaniałych potraw, na które przepisy już niebawem mam zamiar opublikować. Na pewno była to dla mnie wspaniała zabawa, okazja do zapoznania niesamowitych osób i dawka potężnej wiedzy.
Oto moje wersje dań:
Łosoś pieczony z grzybową krustą |
Tatar z łososia wraz z truskawkami |
Niestety zdjęć ze mną na razie nie opublikuje, ponieważ pozując wychodzę bardzo niekorzystnie. Ale przecież tutaj nie chodzi o mnie tylko o dania, które na pewno wyszły niesamowicie.
Potrawy rzeczywiscie byly cudowne! Podziwiam Cię za tą odwagę do podróżowania w nocnych kuszetkach..Tylko wkradl się chyba mały błąd w adresie Smaków Warszawy. To była ulica Żurawia ;) POzdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie, już poprawiam :)
UsuńA kuszetki to świetna zabawa i można się wyspać trochę :) o wiele bezpieczniejsze i nowsze od standardowych pociągów.
Co masz na myśli pisząc, że człowiek ma "typowy wygląd warszawki"? Wiesz, co lub kto to jest 'warszawka'?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam jeżeli Cię uraziłam, jestem z dolnego śląska i moim zdaniem ludzie w warszawie mają swój specyficzny wygląd i tak się u nas ich nazywa. Nie jest to obraźliwie po prostu z daleka poznasz skąd ten człowiek jest.
Usuń