W momencie, kiedy byłam bardzo chora i często pamiętałam wiele diet na pamięć, nauczyłam się 3 zasad: produkty pszenne, ser i czekolada. Nie wolno było ich jeść, nawet na nie spojrzeć. Chociaż czasem mi się śniły, niestety zaliczał się do tego chleb, kasze, makarony i nawet ryż. Ostatnio zauważyłam, że wciąż mam te uprzedzenia w sobie i bardzo trudno mi je wyplewić. Wiem już o tym, że kasze są bardzo zdrowe a razowy makaron nie szkodzi, tak samo razowe pieczywo.
Mimo to, nie mogę po prostu czasem nie mogę. Mam całą szufladę tych zdrowych pyszności i prawie do niej nie zaglądam. A tak chciałabym, ale wewnętrzne blokady mi nie pozwalają.
Pomyślałam, że może po prostu postaram się wykorzystać najlepiej jak umiem właśnie tę szufladę i będę robić z niej przepisy aż nic nie pozostanie. Muszę się przełamać a to może być dobry sposób. Moja wyobraźnia będzie miała pole do popisu, makaron ryżowy już długo czeka na swoją kolej.
Może ktoś mnie poprze?
***
Tak teraz związane z mąką pszenną. Zrobiłam naprawdę zacne naleśniki z serem i szpinakiem. Luna wlazła na stół i najpierw bez przekonania obwąchała je, a następnie jak szalona rzuciła i na jednego i gryzła na kawałki. W szale nawet warczała jak pies, kiedy chciało się ją powstrzymać. Tak o to odkryłam, że mój drobny mały kotek jest smakoszem naleśników z serem i odrobiną sosu beszamelowego. Daliśmy jej kawałek i przez 3 godziny go lizała i podjadała, to się nazywa delektowanie.
Genialnie wygląda ten kotek wsuwający swoje luksusowe danie :-) księżyc w pełni ;-) tzn. luna w pełni swej radości ;-)
OdpowiedzUsuńser żółty i czekolada to to co lubię najbardziej, przed czym bronić się powinnam,ale nie umiem.
Nie dziwie sie, ze Luna sie skusila :)
OdpowiedzUsuńA przelamywanie wewnetrznych barier to dlugotrwaly proces, ale wierze, ze dasz rade.
cudowne zdjęcie! :D
OdpowiedzUsuń